Ogromna ekspansja ludzkości na Drodze Mlecznej

20.8.2024


Ludzie mogliby przestać ostrzeliwać się nawzajem rakietami na Ziemi. Spróbujmy spojrzeć na wojny na Ziemi jako na nudną sprawę. Marnujemy ludzi, zasoby i czas na zbyt dobrze znanym terenie. Już wystarczy, już wiemy, że to donikąd nie prowadzi. Nie marnujmy czasu i materiałów na bitwy, w których ludzie stają przeciwko ludziom, to już stara śpiewka. Usiądźmy wszyscy przy stole, połączmy nasze rozumy i zacznijmy wysyłać rakiety w kosmos. Jest spora szansa, że tam też kogoś trafimy i będziemy mieli zapewnioną rozrywkę. Mówi z uśmiechem na ustach Jakub Brandalík, CEO Tri Super State.

Nie ma powodu do zmartwień, konflikty na pewno się pojawią, prawdopodobnie całkiem szybko. Będzie ich coraz więcej, w miarę jak będziemy przenikać coraz głębiej w kosmos. Tym razem będzie to większe wyzwanie, ponieważ ludzie będą jedną drużyną, a przeciwnik będzie z innej planety. Będzie to coś nowego, nietuzinkowego i ekscytującego. Wtedy my, tutaj na Ziemi, nie będziemy mieli innego wyboru, jak tylko z miłością się objąć, poklepać nawzajem po plecach i pójść rozstrzygać spory z obcymi cywilizacjami o odległe galaktyki i planety. Będą to wielkie bitwy na ogromną skalę. Naprawdę nie będzie nudno.  Stawką będzie ogromne, niewyobrażalne dla nas wcześniej bogactwo, zasoby, terytorium, ponadto uzyskamy dostęp do nowych technologii, które ich sprytne umysły nieświadomie dla nas wymyśliły.  To wiadomość do wszystkich walczących polityków, generałów, poruczników, najemników i zawodowych żołnierzy: mamy dla was świetną robotę, przydatną dla całej ludzkości... - mówi Jakub Brandalík.

Nie martwcie się, scenariusz, że gdzieś daleko w galaktyce staną nam drodze istoty niepochodzące z ziemi, to pewniak. I nie ma wątpliwości, że będą to bitwy wszystkich bitew. Ludzkość nie jest kochającym i tolerancyjnym barankiem. Indianie i wszyscy inni tubylcy mogliby coś o tym opowiedzieć. Co więcej, czekanie, aż obce istoty przybędą do nas na Ziemię, nie leży w naszym interesie. Prawdopodobnie nie będą to zupełnie pokojowo nastawione stworzenia. Cóż, gdyby były pokojowo nastawione, ludzkość i tak by pewnie nie wytrzymała i prędzej czy później sama zaatakowałaby je wszystkimi siłami. A jeśli to burzliwe spotkanie nastąpi w wystarczająco bezpiecznej odległości od Ziemi, wszyscy tutaj na Ziemi będą szczęśliwsi.

Nie jest złym pomysłem zbadanie terenu i sprawdzenie, gdzie czają się potencjalne niebezpieczeństwa, a gdzie na innych planetach znajdują się oazy, które staną się rajem dla życia, dobrobytu i rozkwitu trylionów naszych ludzi.

W galaktyce Drogi Mlecznej istnieje kilka miliardów planet, które swoim składem, rozmiarem i układem słonecznym dorównują naszej Ziemi i znajdują się w podobnej do Ziemi odległości od swojego lokalnego słońca. Lasy, wodospady, świeże i bogate w tlen powietrze, stała temperatura 20-25 stopni Celsjusza, żyzna gleba, oceany, morza, rzeki. Planety są gotowe, wystarczy wylądować, zacząć budować, prosperować i rozwijać się.

W Tri Super State mamy więc trzy podstawowe powody, dla których stworzenie najbogatszego, najpotężniejszego i największego państwa galaktycznego jest kluczowe dla ludzkości: 

1.Aby pewnego dnia nasi drodzy kosmiczni sąsiedzi nie odwieźli nas w klatkach do swoich galaktycznych ogrodów zoologicznych.

  1. Abyśmy jako ludzkość mogli z powodzeniem rozwijać się, prosperować i rosnąć w potęgę w nieskończoność i na wieki. 
  2. Prędzej czy później w Ziemię uderzy większy meteoryt i wszystko się skończy. A Tri Super State ma za zadanie przylecieć i zebrać to, co pozostanie z ludzkości po zderzeniu. 

Mamy mnóstwo czasu. Postarajmy się nie zaprzepaścić tej rezerwy czasowej.

 

Wywiad z Jakubem Brandalíkiem, CEO Tri Super State, przeprowadziła i opublikowała Joanna Perez